Jedna z najstarszych fotografii przedstawiających ołtarz Bożego Ciała w Zalesiu Śląskim została znaleziona w 2021 r. na plebanii przez ks. Proboszcza Teodora Smiatka. Fotografia ta nie została w żaden sposób podpisana ani opisana. Żadna z najstarszych osób, którym pokazywałem tą fotografię nie potrafiła na zdjęciu nikogo rozpoznać ani wskazać gdzie zdjęcie to mogło być zrobione. Na fotografii tej w centralnej części ołtarza widać obraz przedstawiający Pana Jezusa modlącego się w ogrodzie oliwnym, a przed ołtarzem widocznych jest osiem osób w różnym wieku.

Gdy rok wcześniej rozmawiałem o tradycji budowy ołtarza w rodzinie Hieronima i Marty Tiszbierek z ich jeszcze żyjącą córką Marią Paździor (ur. 1932 r., mieszka w Strzelcach Opolskich), to podczas rozmowy wspomniała ona o tym, że ich rodzina umieszczała w ołtarzu obraz z takim motywem. Gdy po kilku miesiącach przybyła w odwiedziny do swojego rodzinnego domu w Zalesiu Śląskim, gdzie mieszka jej szwagier Józef Sobawa, zobaczyliśmy obraz, o którym mówiła i okazało się, że pomyliła się. Mieli oni obraz przedstawiający Pana Jezusa, ale zupełnie inną scenę. Mimo to, gdy otrzymałem wspomnianą wcześniej starą fotografię i zobaczyłem na niej obraz, o którym wspomniała za pierwszym razem pani Maria Paździor, postanowiłem pojechać i pokazać tą fotografię. Niestety pani Maria i nie rozpoznała na tej fotografii nikogo, nie potrafiła również stwierdzić gdzie budowany był ten ołtarz. Potwierdziła jednak, że na pewno nie było to u nich w rodzinie. Nie mniej sam fakt, że podczas pierwszej rozmowy w jej pamięci pojawił się ten obraz już świadczy o tym, że musiała gdzieś ten obraz widzieć lub nie wykluczone, że w ich rodzinnym domu również mógł być taki sam obraz.
Wśród znalezionych na plebanii fotografii były jeszcze dwie inne. Jedna z nich przedstawia ołtarz w rodzinie Hieronima i Marty Tiszbierek (rodziców Marii Paździor, z domu Tiszbierek). Druga fotografia również była zagadką, ponieważ również nie było wiadomo kto na tym zdjęciu jest oraz gdzie ustawiony jest ołtarz. Ciekawostką jednak był fakt, że po zeskanowaniu fotografii do postaci cyfrowej i powiększeniu, okazało się, że w ołtarzu tym jest ten sam obraz przedstawiający Pana Jezusa modlącego się w ogrodzie oliwnym, który jest również na wspomnianej pierwszej najstarszej fotografii. Dodatkowo z tyłu fotografii widniał podpis Goerlich. Fotografię tą pokazałem mojej mamie Marii Duk. Gdy podpowiedziałem, że z tyłu na fotografii pisze Goerlich to ona rozpoznała tam Urszulę Strużyna (później po mężu Goerlich). Rodzina ta do 1944 roku również budowała ołtarz. Urszulę Strużyna (córkę Romana i Marty Strużyna) rozpoznał także na tej fotografii Konrad Biskup. Po nawiązaniu kontaktu z żyjącymi córkami Urszuli Strużyna – Jadwigą i Hanną i pokazaniu tej fotografii, one również potwierdziły, że jest tam ich matka – Urszula Goerlich, z domu Strużyna.

Skąd zatem obraz z rodziny Niemiec trafił do rodziny Strużyna? Najprawdopodobniej rodzina Johana i Marty Niemiec przekazała obraz oraz niektóre elementy rodzinie Strużyna – mieszkali kilka domów od siebie na tej samej ulicy. Wiemy również z przekazów Anieli Kopa, że rodzina Niemców przekazała ołtarz rodzinie Ignaca Tiszbierka, ale od początku w ołtarzu w rodzinie Tiszbierka ustwiana była figura Matki Bożej, więc to by potwierdzało, że obraz mógł właśnie trafić do rodziny Strużyna. Również nieżyjąca już Walburga Kolloch z ul. Św. Jadwigi wspominała mi, że rodzina Strużyna nie robiła ołtarza zbyt długo. To by potwierdzało fakt, że rodzina Strużyna robiła ołtarz tylko w okresie wojennym przy kościele, a po śmierci Romana Strużyna w 1944 r., żony Marty Strużyna ołtarz przejęła rodzina Biskup i budowała go w latach 1945-2022.
Gdy zatem potwierdziło się, że jest to Urszula Strużyna oraz, że jest to budowany przez nich ołtarz (prawdopodobnie w okresie II wojny światowej pod kościołem), a ponadto jest tam ten sam obraz co na pierwszej starej fotografii, to byłem przekonany, że właśnie na tej najstarszej fotografii również znajdują się przodkowie rodziny Strużyna. Gdy pojawił się już jakiś trop to znów udałem się z tą fotografią do Marii Paździor z pytaniem, czy rozpoznaje kogoś na tej fotografii z rodziny Strużyna. Niestety nie rozpoznała nikogo. Z fotografią udałem się także do pani Luizy Stania (z domu Cedzich) z ul. Leśnickiej (ur. 1928 r.) by zobaczyła fotografię i czy może ona rozpozna tam kogoś z rodziny Strużyna. Niestety nikogo nie rozpoznała. Tą samą fotografię widziała również pani Małgorzata Krall z ul. XV-lecia (ur. 1927 r.). Ona również nikogo nie rozpoznała. Fotografię tę wysłałem także w dużej rozdzielczości drogą elektroniczną Jadwidze i Hannie z domu Goerlich (mieszkają za granicą), których matka Urszula pochodziła z rodziny Strużyna. Im również przekazałem informację, że prawdopodobnie jest to rodzina Strużyna. Kobiety te jednak również nie rozpoznały nikogo ze swoich przodków.
W dalszym rozwiązaniu zagadki związanej ze starą fotografią, przełomowa okazała się informacja jaką uzyskałem od pani Małgorzaty Majnusz z ul. Św. Jadwigi. Gdy zobaczyła ona tę fotografię na ulotce informacyjnej na temat Bożego Ciała, stwierdziła, że rozpoznała na niej prawdopodobnie Martę Niemiec (żonę Johana Niemiec) i Franciszkę Niemiec (siostrę Johana Niemiec) z ul. Św. Jadwigi. Rodzina ta również przed wojną budowała ołtarz. Zacząłem zatem szukać informacji u dalszych krewnych tej rodziny. Udałem się do Kornelii Niemiec z ul. Dworcowej. Ona również rozpoznała na zdjęciu Martę i Franciszkę Niemiec. Udało się jej się również skontaktować z żyjącą jeszcze córką Marty i Johana Niemiec – Anną Gawlica (z domu Niemiec, ur. 1937 r.). Jednak ona stwierdziła, że niestety nie rozpoznaje na tym zdjęciu nikogo. Na fotografii tej Martę i Franciszkę Niemiec rozpoznał również Antoni Jałowy (ur. 1937 r.) z ul. Leśnickiej, który jako dziecko mieszkał na ul. Św. Jadwigi.
Kolejnym przełomowym momentem w rozpoznaniu osób na tym zdjęciu dokonała pani Krystyna Sziotka (z domu Rudzki, ur. 1953 r.). Z panią Krystyną chciałem porozmawiać na temat ołtarza w rodzinie Oczko, gdyż z tego domu pochodziła jej matka Teresa Rudzki (z domu Oczko). Z kolei matka Teresy Oczko – Maria Oczko pochodziła z domu Johana i Marty Niemiec. Gdy rozmawialiśmy przez telefon to przy okazji powiedziałem jej, że posiadam starą fotografię, gdzie prawdopodobnie rozpoznano Martę i Franciszkę Niemiec. Pani Krystyna powiedziała, że koniecznie mam jej wysłać to zdjęcie drogą elektroniczną ponieważ ona doskonale pamięta z dzieciństwa wspomniane dwie kobiety. Gdy pani Krystyna Sziotka zobaczyła fotografię to dodatkowo rozpoznała tam również swojego ojca Józefa Rudzki, który pochodził z Lenartowic i trafił do rodziny Johana i Marty Niemiec jako pomocnik na gospodarstwie po śmierci swoich rodziców. Józef Rudzki został rozpoznany również na zdjęciu przez swojego syna Rajmunda Rudzki (ur. 1961 r.) oraz brata Gerarda Rudzki (ur. 1943 r.). Pani Krystyna ponadto potwierdziła, że zdjęcie zostało na pewno zrobione przy gospodarstwie rodziny Niemiec, ponieważ pamięta z dzieciństwa charakterystyczne filary bramy widoczne miejscami na zdjęciu.
W 2023 r. zupełnie przypadkiem udało się zlokalizować obraz, który ustawiany był w ołtarzu budowanym przez rodzinę Strużyna. Obraz przedstawiający wizerunek Pana Jezusa modlącego się ogrodzie oliwnym widoczny jest na starej fotografii, na którym rozpoznana została Urszula Strużyna. Podczas przypadkowej rozmowy telefonicznej z Kazimierzem Mierzejewskim (mieszkał w Zalesiu Śląskim w latach 1967-2016, naprzeciwko rodziny Goerlich), odnośnie prośby uzyskania numeru telefonu do Jana Goerlich, (żona brata Jana Goerlich była kuzynką żony Kazimierza Mierzejewskiego), wspomniałem że udało się ustalić, że znaleziona w archiwach parafialnych najstarsza fotografia związana z uroczystościami Bożego Ciała, prawdopodobnie przedstawia ołtarz w rodzinie Strużyna i aby to zweryfikować to chciałem pokazać to zdjęcie potomkom rodziny Strużyna. Podczas rozmowy wspomniałem panu Mierzejewskiego, że na fotografii jest widoczny obraz z motywem modlącego się Jezusa w Ogrodzie Oliwnym. Pan Kazimierz wspomniał, że posiada on u siebie stary obraz z takim właśnie motywem. Obraz ten zabrał on z domu rodziny Goerlich za ich zgodą, ponieważ gdy wyprowadzali się na stałe do Niemiec nie mieli zamiaru tego obrazu zabrać ze sobą. Kazimierz Mierzejewski stwierdził, że jeśli miałby ulec zniszczeniu to zabierze go do siebie. Po zweryfikowaniu okazało się, że to właśnie ten obraz, który widoczny jest na zdjęciu w ołtarzu gdzie stoi Urszula Strużyna oraz na drugim zdjęciu z ołtarzem, przy którym stoi rodzina Niemiec. Tak to przez zupełny przypadek udało się dotrzeć do tego niezwykle cennego historyczne obrazu, który przez ponad 40 lat znajdował się w domu pana Kazimierza Mierzejewskiego. Pan Mierzejewski przyznał, że nie był świadomy historii tego obrazu oraz jego wartości historycznej dla lokalnej społeczności. W 2024 r., Kazimierz Mierzejewski postanowił, ze chce przekazać obraz mieszkańcom Zalesia Śląskiego z racji jego wyjątkowej wartości historycznej, o której nie miał pojęcia.

Historia Józefa Rudzki – czyli jak młodzieniec z Lenartowic znalazł się na fotografii w Zalesiu Śląskim
Rodzinny dom Józefa Rudzkiego znajdywał się w Lenartowicach. Jego matka Maria Rudzki chodziła do rodziny Niemiec w Zalesiu Śląskim już przed II wojną światową pomagać przy pracach na gospodarstwie. W zamian za prace na gospodarstwie otrzymywała wynagrodzenie w postaci żywności. Z czasem matka zabierała do rodziny Niemiec ze sobą swojego najstarszego syna – Józefa. Tym też sposobem znalazł się i został on rozpoznany przez swoją córkę Krystynę Sziotka (z domu Rudzki) na wspólnej fotografii w uroczystość Bożego Ciała, przy ołtarzu w rodzinie Niemiec (rok 1935-1938).
Krystyna Sziotka (z domu Rudzki, córka Józefa i Teresy, ur. w 1953 r.) wspomina, ze jej ojciec lubił konie i taka wyprawa do gospodarstwa w rodzinie Niemiec, gdzie takie konie były było dla niego wielką frajdą. Gdy po II wojnie światowej w 1946 r., w wyniku zachorowania na cholerę zmarli rodzice Józefa Rudzkiego – Maria i Wincenty, ich dzieci pozostały same. Były to dwie siostry i młodszy brat Gerard, który miał zaledwie 3 latka. Z racji, że Józef Rudzki był najstarszy (miał wtedy 17 lat) to poprosił rodzinę Marty Niemiec aby pozwolili mu u nich pracować tak aby mógł zapracować na utrzymanie siebie i swojego rodzeństwa. Wtedy również z wojny nie wrócił Johann Niemiec – mąż Marty Niemiec. Jego żona Marta zgodziła się aby Józef pomagał na gospodarstwie. Marta Niemiec poprosiła także siostrę swojego zmarłego męża – Franciszkę Niemiec, która była panną, aby ta w zamian za to, że Józef pomaga w gospodarstwie, to aby ona zajęła się jego młodszym rodzeństwem w Lenartowicach. Józef Rudzki wspominał, że zawsze w sobotę wieczorem wracał do domu rowerem obładowanym jajkami, serami, ziemniakami i mlekiem, które dawała mu Marta Niemiec. To starczało jego rodzeństwu na cały tydzień.
Z racji, że Maria Oczko (żona Alfreda Oczko z ul. Kościuszki) pochodziła z domu Franciszka i Katarzyny Niemiec, to często przychodziła do swojego domu razem z mężem oraz córką Teresą. W ten właśnie sposób Józef Rudzki poznał swoją przyszłą żonę Teresę. Pobrali się w czerwcu 1952 r. Jak wspomina pani Krystyna Sziotka, jej ojciec z powodu śmierci swoich rodziców musiał dorosnąć jako nastolatek. Musiał radzić sobie z wieloma trudnościami aby zarobić na utrzymanie rodziny. Uczył się za piekarza, masarza a także później pracował w elektrowni Blachownia aż do emerytury. Potrafił spawać, murować, więc w domu piekł ciasta, radził sobie sam przy świniobiciu oraz w wielu innych dziedzinach. Po ślubie z Teresą Oczko, Józef zamieszkał w domu Oczko gdzie pomagał teściom także przy budowie ołtarza. Po śmierci Alfreda i Marii Oczko, Józef Rudzki wraz z żoną Teresą kontynuowali tradycję, która w rodzinie trwała od 1937 do 1991 r.
Krystyna Sziotka pamięta z przekazów, że od samego początku budowy ołtarza w rodzinie Oczko, a następnie Rudzki, że w centralnej jego części ustawiana była figura „serce Pana Jezusa”. Figura ta prawdopodobnie została zakupiona razem z małymi porcelanowymi aniołami w tym samym czasie przez Alfreda i Marię Oczko. Figura ta została następnie przekazana rodzinie Kroker, która jest w ich posiadaniu po dziś dzień, ale z powodu złego stanu figura nie jest już wystawiana w ołtarzu. Porcelanowe figurki aniołków zostały do dziś w rodzinie Krystyny Sziotka.
Opracowanie Błażej Duk